Wszystko zaczęło się od informacji, że jakaś firma w Wietnamie wykorzystuje świerszcze domowe do wyrobu mąki, która pojawi się w całej Unii Europejskiej. To news, który skłonił Adriana do licznych rozmyślań natury etycznej. Nigdy nie myślał o robakach jako o potencjalnym pożywieniu i bardzo mu się nie podoba, że ktokolwiek może widzieć pokarm w tak pięknym organizmie, jakim jest świerszcz.
Adrian od małego lubi świerszcze. Po dziś dzień ciepło wspomina kolegę z dzieciństwa, świerszcza Grzesia, którego trzymał w słoiku i zdradzał mu swoje sekrety, dopóki ten pewnego chłodnego poranka nie skończył swojej służby, schnąc na dnie słoika i łamiąc Adrianowi serce.
28-latek ma wobec świerszczy wiele empatii i nie życzy sobie, żeby okrutne firmy przemieliły jego małych przyjaciół na mąkę
– Czym to się różni od zmielenia pieska? – pyta oburzony Adrian, który nie ma problemu ze zjadaniem zwierząt, do których nie jest przywiązany emocjonalnie, więc nic nie robią mu świnie obgryzające ze stresu swoje ogony i masowy ubój krów. Bez wahania wbije widelec w zwłoki zwierząt, które lubi mniej niż świerszcze, bo bez przesady, nie dajmy się zwariować.
– Od świerszczy wara! – ostrzega Adrian, który od razu po przeczytaniu bulwersującego newsa zaczął konstruować petycję ratującą świerszcze przed masową zagładą.
A potem na obiad spałaszuje sobie czerninę i zagryzie ją gotowaną golonką, która może i przypomina rozkładającego się szczura, ale jest smaczna i sycąca.
– Tu nie chodzi tylko o dobrobyt świerszczy. Przecież zjadanie ich jest po prostu obrzydliwe – przekonuje Adrian, skubiąc apetyczną parówkę, w której znalazł już nie do końca zmielone skórki, odłamki szkła i plaster.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.