logo
Fot. 123rf.com
Reklama.

1. Bul bul!

Jedna z najbardziej znanych i najczęściej cytowanych rybich wypowiedzi w popkulturze. Po dziś dzień słowa te są wykorzystywane w bajkach i animacjach na powierzchni. Ludziołaki niesłusznie uważają jednak, że to jedyne dźwięki, jakie są w stanie wydobyć z siebie morskie istoty.

Ich autorem jest szprot Andrzej, który zawsze podkreślał, że ten fragment został wyrwany z kontekstu. W rzeczywistości Andrzej mówił o istocie przemijania i kojącej ciemności dna morza. Niestety tomik jego depresyjnych wierszy został już wyprzedany.

2. Plusk-plum!

W morskich annałach trudno o bardziej podniosły okrzyk, jaki wydał z siebie trener polskiej reprezentacji turbotów w meczu flipperbolu na Mistrzostwach Muszli. Tego dnia jego drużyna przegrała 3:1 z dorszami z Finlandii.

3. Pluplpluplum!

Cierpki komentarz łososia Mariusza na temat corocznego rytuału naziemców, nazywanego przez nich morsowaniem. Zdaniem ryby takie wydarzenia stawiają w złym świetle prawdziwe morsy, które nie potrzebują poklasku innych, by spędzać w wodzie znacznie więcej czasu.

Mariusz od kilku miesięcy jest jednym z administratorów zamkniętej grupy na Facebooku "Morsowanie dla morsów". Do jego zadań należy moderowanie sekcji komentarzy i pilnowanie, by wszyscy przestrzegali regulaminu, w którym widnieje m.in. kategoryczny zakaz bycia człowiekiem.

4. Blplopl!

Te niecenzuralne dźwięki miał wydać z siebie węgorz Filip patrzący na ilość znajdującego się w Bałtyku plastiku. Święta racja Filip!

5. Psflspl!

Słynne słowa gładzicy Anety, która użyczyła wizerunku do bajki o rybaku i złotej rybce. Niestety wspomniana rola miała zgubny wpływ na dalszą karierę Anety. Gładzicy nie udało pozbyć się przylegającego do niej bajkowego wizerunku.To miał być jeden z powodów, dlaczego nie dostała tytułowej roli w sztuce "Moby Dick" w Teatrze Wielkim w Warszawie.

Plotka głosi, że przeniosła się na prowincję do niedużego akwarium, gdzie zaczytuje się książkami z serii "Bałtyk" wydawnictwa Marpress.

A jak już o tym mowa...

6. Brlublulub.

logo

Tak brzmiała pierwsza reakcja Bartka, dorsza z okolic Helu, na serię książek pod tytułem "Bałtyk" od wydawnictwa Marpress, których akcja dzieje się w krajach nadbałtyckich. - Od dawna nic mnie tak nie wciągnęło, jak "Chochma" - stwierdził dorsz Bartek, który trafił na tytuł przypadkiem, po tym, jak przypływ porwał turystom książkę z plaży. Akcja książki cofa nas do 1992 roku do w nadmorskiego kurortu na zachodzie Łotwy. Na pewnym placu ma zostać strącony pomnik Lenina... Bartek nie chce zdradzić więcej szczegółów, ale książkę poleca także jego kolega, estoński węgorz Indrek.

7. Plask!

Ciekawostka: odgłos ten od lat jest mylnie kojarzony z wypowiedzią storni Matyldy. W rzeczywistości jest to dźwięk, jaki pojawia się w chwili nagłego złapania za głowę — gdy poznajemy najbardziej absurdalne sytuacje, które opisano w "Chochmie".

To jest ASZdziennik dla wydawnictwa Marpress.