Udało się nam porozmawiać z grupą internetowych specjalistów od teorii spiskowych, którzy postanowili na własną rękę odkryć, co tak naprawdę dzieje się w pralce. Swoje obserwacje nazwali Laundry Studies, a siebie samych pralkarzami.
Analizując ruchy bębna - po tym, jak już ustawi się tryb "Eco" i uruchomi maszynę - eksperci dotarli do dwóch najbardziej prawdopodobnych teorii.
1. Plamy na ubraniach wcale nie znikają
Według grupy zrzeszonych pralkoznawców, znikanie plam pod wpływem temperatury i środków czystości jest tylko pozorne. Ich hipoteza zakłada, że w rzeczywistości wszelkie zabrudzenia wyparowują tylko w naszych oczach, pozostając wciąż widocznymi dla całej reszty społeczeństwa.
– W każdym proszku i w każdej kapsułce znajduje się halucynogenny specyfik, który sprawia, że widzimy to, co chcemy zobaczyć, a więc koszulki bez żółtych plam potu i koszule pozbawione wielkiej plamy po czerwonym winie – zdradza Steve_Pralkarz. – Wszyscy inni widzą, że tak naprawdę jesteśmy upaskudzeni – dodaje, podsumowując w ten sposób kondycję społeczeństwa.
Okazuje się, że każdy z nas nosi plamy na ubraniach niczym blizny po walkach stoczonych z codziennością, więc jeśli zastanawiasz się czasem, dlaczego ktoś wyszedł w brudnych spodniach – ty też takie nosisz, po prostu o tym nie wiesz.
2. Pralka cofa czas do momentu przed zabrudzeniem
Istnieje jednak też alternatywna wersja wewnątrzpralkowych wydarzeń. Grupa zwolenników tej teorii zrzesza się pod maksymą: „The Past Is Tomorrow” (tłum. Przeszłość jest jutrem).
– Gdy założymy brudne ubranie i wejdziemy wraz z nim do pralki, jesteśmy w stanie cofnąć się do konkretnego wydarzenia i zapobiec zabrudzeniu – tłumaczy mężczyzna ukrywający się pod pseudonimem PralkaJestPortalem. – Dlatego wszystkich zainteresowanych naszymi badaniami proszę o szczególną ostrożność. Wystarczy, że założycie brudną skarpetkę i poplamioną koszulkę, a rozszczepicie się na stopę i tors. A to bardzo szkodzi zdrowiu.
Okazuje się, że w Polsce mamy już pierwsze przypadki przekucia teorii na praktykę.
– Odkryłam to przypadkiem – zdradza 25-letnia Alicja. – Napociłam się ze stresu na rozmowie o pracę, do której przygotowywałam się trzy dni. Nauczyłam się na pamięć historii firmy, udało mi się wymyślić swoje trzy zalety, a nawet wadę, która nie będzie miała wpływu na pracę. A oni zapytali o sto kreatywnych zastosowań długopisu. Wróciłam do domu i ze zmęczenia weszłam do bębna razem z koszulą - zdradza przygnębiona kobieta.
– Potem odkryłam, że mogę podejść do rozmowy jeszcze raz! Więc przygotowałam im dwieście zastosowań. Byli zachwyceni – kwituje Alicja.
Przyszłość, przeszłość czy teraźniejszość? Pralkoznawcy mają na to zdarzenie nazwę: pralkość.
– Alicja złączyła swoją energię życiową z pralką i doświadczyła samej esencji pralkości – tłumaczy jeden użytkowników forum zrzeszającego zwolenników teorii. – To doskonały przykład na to, jak wykorzystać pranie do osiągnięcia życiowego celu.
Pytamy, co jeśli dwie osoby będą chciały zmienić jedno i to samo wydarzenie.
– Wtedy czarna dziury w bębnach pralek połączą się. Mogą być oddalone o tysiące kilometrów, to nie ma znaczenia. Gdy bębny zleją się w jedną otchłań, dwie osoby znajdą się w pralkości i będą mogły wspólnie raz jeszcze odegrać wydarzenia sprzed zabrudzenia ubrań.
Uprzedzając pytania – pralkoznawcy nie rozwinęli tematu znikającej w bębnie bielizny. Jednogłośnie stwierdzili, że to mało prawdopodobny mit, mający na celu zwiększenie zakupu skarpetek.
A teraz czas wskoczyć do pralki w swetrze, który pobrudziłam, pisząc ten artykuł i napisać go zupełnie inaczej.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.